niedziela, 21 października 2012

Umierać ciężko

Nazwisko Dorocińskiego powoli staje się znakiem rozpoznawczym dla tej części polskiego kina, które unika skojarzeń z kacem. Nie inaczej jest w przypadku “Obławy” Marcina Kryształowicza.

Film otwiera mocna scena egzekucji Ślązaka w mundurze Waffen-SS. Nie jest to jednak typowe kino wojenne, a raczej dramat rozgrywający się w czasie wojny. Zresztą, o ile “Róża” rozgrywała się w konkretnym czasie i kontekście historycznym, to tutaj realia wojenne traktowane są dość umownie (choć wiadomo, że akcja dzieje się w Małopolsce, a partyzanci to oddział AK).

Nie jest to zarzut wobec filmu, po prostu pierwsze skrzypce gra tu historia zdrady, inteligetnie rozgrywana z dwóch punktów widzenia. Wpleciono w to losy konkretnych ludzi, ich motywy i konsekwencje czynów. Efekt jest piorunujący i zaskakująco świeży jak na tak kameralne kino.

Na ekranie pozornie nie dzieje się wiele, ale film działa hipnotyzująco. Fabuła jest łamigłówką, którą widz musi złożyć do końca na własną rękę, a bohaterowie tej historii przenoszą ją w zupełnie inny wymiar - niemal metafizyczny. “Obława” to dobry polski film, z kolejną świetną rolą Marcina Dorocińskiego. “Róża” i “Lęk wysokości” to nieliczne polskie filmy, które warto było obejrzeć w tym roku. Koniecznie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz