środa, 2 października 2013

Sting obchodzi 2 października urodziny. 62! Congratulations, mister Sumner!

Sting to jedna trzecia mojego życia. Mnóstwo wspomnień, głównie tych dobrych, wspaniałych. I takie kawałki jak ''Every breath you take''. Ilekroć go słyszę wiem, że będę miała dobry dzień. Jest jak talizman, jak piosenka na szczęście. I uwielbiam, gdy sam Sting wygłupia się śpiewając: ''every cake you bake/every leg you break''...

Sting obchodzi dziś 62. urodziny. Jest wspaniały, prawda? Jedna sprawa, że świetnie wygląda. Boże, daj nam tak wyglądać w tym wieku! Inna ważniejsza - przez ostatnie 40 lat nie opuszcza muzycznej gardy. Robi świetne płyty i jeszcze lepsze koncerty. Małe, duże, z filharmonikami, z The Police, świetne duety, genialne kawałki na soundtracki. Projekty niszowe, ambitne i wielkie koncerty, przeboje, które zdobywały listy przebojów. Jego głosu nie sposób pomylić. Jego muzykę przerabiano na każdy możliwy gatunek: techno, balladę, ostrego rocka. I to się sprawdza, to działa.

Sting to również bardzo ciekawa osoba. Zapomnijmy o plotkach o seksie tantrycznym i przeczytajmy świetną książkę, którą napisał o sobie ''Sting - niespokojna muzyka. Wspomnienia''.

Albo zajrzyjmy do empika, gdzie w ostatnich dniach  pojawiła się książka - ''Sting. Opowieści z Newcastle''. Jak podaje wydawca, nie jest to zwykła biografia. Książki nie napisał zawodowy dziennikarz, lecz najlepszy przyjaciel Stinga, z którym artysta zna się od czasów szkolnych. W ten sposób powstał unikalny zbiór opowieści na temat Stinga jakiego nie znacie. Polskie wydanie zostało uzupełnione i poszerzone o wiele biograficznych informacji, a także wzbogacone zdjęciami i unikalnymi dodatkami.
Książki jeszcze nie czytałam, ale mam dla Was inny smaczek. 2010 rok i świetny koncert Sting. Live in Berlin - z towarzyszeniem The Royal Philharmonic Concert Orchestra. 39,15 minuta. Sting stoi na scenie i opowiada, a ja z okazji jego urodzin tłumaczę te słowa specjalnie dla Was, ale i dla siebie...

''Pochodzę z Newcastle na północnym wybrzeżu Anglii. Tam są bardzo ostre zimy. Mój ojciec był mleczarzem, dostarczał mleko każdego ranka. Siedem dni w tygodniu, 52 tygodnie w roku, w każdą pogodę, przez lata. Kiedy miałem 7 lat pomagałem mu. Nie podobało mi się że wszyscy moi szkolni koledzy smacznie spali, kiedy ja przemierzałem z ojcem zimne ulice, ale uwielbiałem tę ciszę. Mogłem sobie fantazjować o mojej przyszłości. Myślę, że fantazjowałem o byciu muzykiem. Mój ojciec nie mówił do mnie wiele, ale dał mi jedną radę. Patrząc kiedyś na statki powiedział: ''Gdy opuścisz szkołę, dołącz do ludzi na morzu''. Chyba chodziło mu o to, abym miał ekscytujące życie''. Oczywiście zawiodłem go... Ale pracowałem w sumie raz w życiu jako muzyk na statku... Cholernie tego nie znosiłem... Ale to już zupełnie inna historia... Mój tata zmarł około 25 lat temu. Napisałem tę piosenkę dla niego, tak jakbym go posłuchał jego porady i dołączył do ludzi na morzu. Nazywa się ''Why should i cry for you...''

A słowa tego fajnego kawałka są m.in. takie:
''Wszystkie kolory czerwienią się
śpiąc na łożu oceanu
Dryfując po pustych morzach
Na resztę mych dni
Czy północ będzie właściwa?
Czemu miałbym, czemu miałbym płakać za tobą? (...)
Czemu ty byś tego ode mnie chciał?
I co by to znaczyło, gdybym powiedział
"Kochałem cię na mój sposób"?
Co byłoby właściwe?
Czemu miałbym, czemu miałbym płakać za Tobą?''


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz