Miesięcznik ''Traveler'' powinien
nosić podtytuł ''Uwaga, mocno inspirujący!''... Zaledwie kilka
zdjęć Tatr autorstwa Wiesława Kałuszki wystarczyło, żebym
zaczęła marzyć o wiosennej wyprawie do Zakopanego.
Spójrzcie na
to zdjęcie. Na całej połaci... krokusy. Tak, to łąka krokusów.
Urokliwe prowansalskie pola kwitnącej lawendy wydały mi się nagle
jakieś plastikowe. Piękne zdjęcie. I okrutnie wzmaga tęsknotę za
wiosną...
Temat przewodni numeru to parki narodowe. W
raporcie świetny tekst o cudach Yellowstone. Jerzy Ziemacki zaczyna
tak: ''Gdy pierwszy Europejczyk opisał cuda parki Yellowstone,
zarzucono mu, że zmyśla. Bo jak tu wierzyć w żółte góry,
kolorowe jeziora i gejzery wybuchające z dokładnością
szwajcarskiego zegarka''. Potem jest m.in.
o spotkaniu z niedźwiedziem grizli, o urokach biwakowania i bycia
Misiem Yogi.
Najbardziej urzekł mnie tekst księdza i antropologa prof. Wojciecha Bębna o Urulu - świętej górze Aborygenów. Gdyby ktoś spytał mnie, co chciałabym zobaczyć w Australii, odpowiedziałabym oczywiście: Urulu (zwaną także Ayers Rock). Gdybym dowiedziała się, że gromadnie wspinają się na nią turyści, pewno też chciałabym tam wejść.
Najbardziej urzekł mnie tekst księdza i antropologa prof. Wojciecha Bębna o Urulu - świętej górze Aborygenów. Gdyby ktoś spytał mnie, co chciałabym zobaczyć w Australii, odpowiedziałabym oczywiście: Urulu (zwaną także Ayers Rock). Gdybym dowiedziała się, że gromadnie wspinają się na nią turyści, pewno też chciałabym tam wejść.
Po lekturze
artykułu prof. Bębna, być może podziwiałabym górę jedynie u
jej podnóża. A może los byłby łaskawy i miałabym okazję, jak
autor, zamiast zwykłego wejścia przeżyć misterium. Profesor
pięknie tłumaczy historię i kulturę Aborygenów, opowiada, czym
jest dla nich Uluru. Postanowił, że nie wejdzie na nią bez
zaproszenia. Gdy je uzyskał... ''Szliśmy w kompletnej ciszy.
Aborygen, który nas prowadził, rozpalił ognisko, za pomoc gałęzi
długo nas okadzał. (...) Czuliśmy, że nie tyle wprowadza nas na
górę, ale w górę''. Świetny artykuł. Polecam!
No i
słówko jeszcze o Gryzonii... Fajna nazwa, prawda? Gryzonia to
największy z szwajcarskich kantonów. Jej stolicą jest Chur...
Jeszcze ciekawiej, prawda? :) W Travelerze 7 sposobów na wakacje w
Gryzonii. Szwajcaria to piękna przyroda, ma cudowne warunki do
uprawiania sportu i wszelkich aktywności. Niestety wydaje mi się
strasznie droga. A może wcale tak nie jest... Warto by się kiedyś
przekonać, np. w Gryzonii.
Traveler, miesięcznik, kwiecień 2013, 9,99 zł.
Traveler, miesięcznik, kwiecień 2013, 9,99 zł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz