czwartek, 15 listopada 2012

''Raj: Miłość''? Nie, trzygwiazdkowe piekło all inclusive

Film Ulricha Seidla ''Raj: Miłość'' tytuł ma lekko mylący, bo to co widzimy na ekranie to dwu-, trzygwiazdkowe piekło all inclusive. Najkrócej o fabule: Teresa, 50-letnia Austriaczka wyjeżdża na wczasy do Kenii, gdzie naśladując inne wczasowiczki, korzysta z usług seksualnych młodych, czarnoskórych mężczyzn.
O seksturystyce kobiet z Europy Zachodniej na egzotycznych wyjazdach już trochę pisano i czytano z wypiekami na twarzy. Podoba mi się, że Seidl odstawił na bok sensację i bez pouczania widza oddał marazm i taniość tego układu.

Zresztą nie trzeba być seksturystą, by poczuć ten klimat. Tak wygląda spora część turystycznego ruchu na kierunkach typu Egipt, Kenia czy Dominikana. Za stosunkowo niewielkie pieniądze przybywamy do sztucznych oaz - hoteli zbudowanych na pustyni i chcemy chłonąć ''egzotyczną atmosferę''. Uczestniczymy w animacjach, oglądamy ''lokalnych artystów'', kupujemy wciskane nam ''wyjątkowe, ręcznie robione wyroby rzemieślnicze''.

Teresa i jej koleżanki przyjeżdżają tam jeszcze po wakacyjną przygodę. Chętnie korzystają z towarzystwa młodych kochanków. Sprzyja temu nie tylko wakacyjny luz, ale również nielimitowane wagą, wiekiem, wyglądem zainteresowanie ich osobami. One mają pieniądze - oni młodość, piękne ciała, seks do zaoferowania. Ale Teresa chce jeszcze czegoś więcej. Romantycznej historii, uczucia, patrzenia w oczy... a czasem zwykłego układu: płace i żądam...

Polecam ''Raj: Miłość'' - najpewniej do znalezienia w kinach studyjnych, ale również bardzo, bardzo dobrą książkę ''Witajcie w raju. Reportaże o przemyśle turystycznym'' oraz wywiad z Ulrichem Seidlem, opublikowany w Wysokich Obcasach: ''Seksturystki w obiektywie Ulricha Seidla''.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz