środa, 7 listopada 2012

Magda Gessler otworzyła restaurację w Katowicach: Dla kogo ta Kryształowa?

Senne, jesienne Katowice ożyły. Nie tylko na ul. Warszawskiej, gdzie na otwarciu Restauracji Kryształowa kłębił się tłum lokalnych VIP-ów, grała górnicza orkiestra, a w oknach migotały świąteczne dekoracje. Otwarciu lokalu Magdy Gessler w centrum miasta towarzyszyło masę emocji.
Mało jest osób obojętnych wobec restauratorki. Albo się ją uwielbia, z zapałem ogląda ''Kuchenne rewolucje'', notuje przepisy i kopiuje pomysły. Albo nienawidzi, wiesza psy, krytykuje, wytyka rozpuszczone włosy w kuchni, kiczowaty styl itd. Już pierwsze doniesienia, że MG przejmie Kryształową rozpaliły umysły katowiczan. Pod każdym artykułem w mediach wrzało.

Nie mniej emocji budzi sam lokal. Kryształowa - najbardziej znana, mówią, że kultowa, elegancka katowicka kawiarnia z prawie 100-letnią historią. W ostatnich dekadach określenie ''kultowa'' miało inny wymiar. Jak napisał mój kolega katowiczanin Marek M.: ''Jeszcze 15 lat temu można tam było przy jednym stoliku zjeść dobre ciasto, kupić dolary, wyrobić nowy paszport i wyjść z panienką;-)''.

Prawda jest taka, że w ostatnich latach nawet, jeśli ktoś słyszał o ''Kryształowej'', to tam nie zaglądał. Straszyły i ponure wnętrze, i ''czar tamtych lat''. W ''Kryształowej'' Magdy Gessler nie został cień po tych klimatach. Wnętrze jest jasne, dominuje kolor orzecha, róże, czerwienie, sporo białego. Lustra, kryształowe żyrandole, lampy i świece wprowadzają dobry klimat. Są piękne hafty, gobeliny, śląskie czepce.

Jak informują zarządzający, restauracja to dwie sale na 50 i 40 miejsc siedzących oraz sala VIP dla około 30 osób. Ustawienie sal pozwala z powodzeniem organizować przyjęcia koktajlowe dla 250 osób lub dla 120 gości z miejscami siedzącymi.

Wystrój restauracji najprościej nazwać ''Gesslerowo-Fukierowym''. Jest dekoracyjnie, strojnie. Na bogato. Można tego nie lubić, można mieć wrażenie przeładowania, ale wnętrza naprawdę są ładne, eleganckie i starannie wykonane. Inna sprawa, że mogą onieśmielać i wielu gości czekać będzie na specjalne okazje zamiast wpadać tam na co dzień.

Kolejne wyzwanie dla gościa ''Kryształowej'' to menu i ceny. Hekele - sałatka ze śledzia bałtyckiego na carpaccio z ziemniaków z jajkiem przepiórczym i sosem maślano-musztardowym kosztuje 18 zł. Galert na chrzanie - 16 zł, Śledzie różne dwa - 22 zł. Pięć razy na temat pierogów, a w nim m.in. nadziewane kaszanką i cynamonem, z gorgonzolą i szpinakiem, kołduny z jagnięciną – 32 zł. Tyle przystawki.

Za sałaty zapłacimy od 28 do 38 zł, zupy kosztują: rosół z kołdunami jagnięcymi z majerankiem – 18 zł, krupnik z gęsimi żołądkami - 14 zł, ale - uwaga! - żurek śląski - 18 zł. Już widzę jak śląskie gospodynie łapią się za głowę, ile by to można za 18 zł żuru uwarzyć! :)

Dania główne to m.in. rolada śląska - 38 zł, połówka kaczki po polsku - 58 zł, sznycel wiedeński - 76 zł, sztufada z dzika - 58 zł, filet z suma szpikowany słoniną na sosie z pieczonej cebuli z karmelem i piwem - 54 zł. Dodatki: warzywa, kluski, buraczki od 8 do 10 zł.

Desery: czekoladowo-pralinkowy krem z malinowym granita - 22 zł, pascha z lodami czekoladowymi - 20 zł, szarlotka na ciepło z kremem waniliowym - 16 zł, Copa Melba: domowe lody waniliowe, soczysta brzoskwinia i beza włoska - 18 zł.

Do ogólnego rachunku doliczane jest 10 proc. serwisu. Szybkie podliczenie: tradycyjny obiad - zupa, drugie danie, deser - będzie kosztować co najmniej 80 zł bez serwisu i napojów. Dla zaokrąglenia 100 zł od osoby, jeśli obejdziemy się bez alkoholu i kawy.

Przyznam, że bardziej niż ceny zdziwiło mnie same menu. Mamy w nim co prawda zapowiadany ukłon w stronę kuchni śląskiej - chociaż nie jest ani głęboki, ani oryginalny (rolada, żurek, hekele). Dziwi natomiast szeroki wachlarz potraw i składników. W menu mamy m.in. krewetki, bliny z kawiorem, foie gras, móżdżek cielęcy, króliczy comber, wędzonego pstrąga, suma, dzika, gicz cielęcą, kaczkę i gęś. Wybór cieszy, ale pytanie o świeżość i jakość tych składników zakładając np., że na suma nie będą walić tłuma...

Hmm, do Kryształowej z pewnością popłynie wiele firmowych/samorządowych/państwowych pieniędzy na wydatki reprezentacyjne, ale by podbić serca mieszkańców Śląska i Zagłębia przy tych cenach restauracja będzie musiała oferować naprawdę dobre, wyjątkowe jedzenie plus przyjazną, ośmielającą obsługę. Czego Kryształowej życzę!

Trzeba pamiętać, że Katowice to nie Warszawa, tu nie ma co liczyć na stały dopływ jednorazowych bogatych klientów czy liczne wycieczki bogatych turystów z zagranicy. Poza tym tzw. ''salony'' u nas niewielkie, mamy co najwyżej na miseczkę a nie dzban śmietanki towarzyskiej - zbiór chętnych do chwalenia się wizytą u Gesslerowej może szybko się wyczerpać.

Warto zatem postawić na miejscowego dobrego klienta i dodatkowo przygotować dla niego krótką fajną kartę z sezonowym menu i przyzwoitymi cenami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz